Archiwum | Luty, 2015

Ziemia Ognista

24 Lu
Do dziś pamiętam spotkanie z polarnikiem Markiem Kamińskim. Nie tylko zdobył oba bieguny Ziemi ale i przeszedł pustynię Gibsona w Australii. Ktoś z publiczności zadał mu pytanie, które warunki są trudniejsze dla człowieka. ‚Zimno oczywiście. W ekstremalnych temperaturach to właśnie zimno nie znosi pomyłek. W upale masz około 1.5h na ogarnięcie się i zweryfikowanie swojego działania. W lodowatej temperaturze masz raptem 15 min. Potem już tylko śmierć.’

Zapadło mi to mocno w pamięć i przypomniało się akurat jak byliśmy w Patagonii. Bo Patagonia i Ziemia Ognista jest ognista tylko z nazwy. Temperatura w lecie za dnia sięga plus 15 stopni. W nocy niestety dużo mniej. Do spania zakładałam na siebie dosłownie wszystko co było pod ręką- dwie czapki, 3 pary skarpetek, dwie pary spodni, dwie pary rękawiczek, kurtkę a i pewnie przykryłabym się Tomkiem gdyby ten nie odmówił współpracy, szczelnie zawiniety we własny kokon. Zimno było wstrętne. Za dnia przy marszu człowiek się rozgrzał, czasami i słoneczko dopisało ale noc była koszmarem. Tomek niejednokrotnie  próbował ratować sytuacje ciepłą herbatą o 3 w nocy ale i ona działała na krótko. Co tu dużo mówić, 5 stopni w namiocie było po prostu bolesnym przeżyciem.

Za to za dnia, przemarznięte noce rekompensował wiatr. Wiało tak, że urywało łeb w związku z tym o dyskomforcie zimna człowiek bardzo szybko zapominał. Momentami wiatr był taki, że nie mogłam w ogóle iść, czasami musiałam trzymać się Tomka żeby mnie nie zwiało ze szlaku a w innych momentach zastanawialiśmy się nad wrzuceniem kamieni do mojego plecaka jako dodatkowego balastu dociążającego. Bardzo pomocne okazały się kijki trekkingowe. Nie tylko świetnie spisały się odciążając kolana ale i pomagały przy utrzymaniu równowagi gdy podmuchy wiatru niespodziewanie uderzały z różnych stron. Na dodatek trzeba było pilnować naszego dobytku. Tomkowi notorycznie zwiewało okulary z nosa, czapkę z głowy a paski od plecaka chlastały nas po twarzy. W nocy ściany namiotu składały się na pół, biły po głowie po czym z impetem wystrzeliwały jak popcorn by powrócić na swoją pierwotną pozycję. Wiatr w Patagonii był naprawdę niezłym wyzwaniem.
Skąd zatem przy takim wietrze i takiej temperaturze nazwa Ziemia Ognista? Ano, nie ma nic wspólnego z warunkami atmosferycznymi. Musimy się cofnąć aż do czasów Magellana, którego załoga, zdobywając tamtejsze tereny widziała poświatę i ogniste wybuchy znad lądu. Światło prawdopodobnie pochodziło od ognisk palonych przez Indian Ona, zamieszkujących to miejsce i dzielnie broniących swoich terenów przed inwazją kolonizatorów. Jak wiemy z historii, nie odstraszyło to ich jakoś specjalnie ale i nas warunki pogodowe też nie zniechęciły. Patagonia ma znacznie więcej do zaoferowania niż mróz i wiatr ale o tym już niedługo.

Agata

Glacier Grey Chile